Krew





Są to chwile zupełnego odrętwienia, utrata samopoczucia, zupełna cisza. Myśl odrywa się od całego mego otoczenia, od treści życia, t. j.
od bólu, który na chwilę stłumił wszystkie czucia i przygasł — odrywa się ta myśl sama zadziwiona własną swobodą i jak biały, chłodny obłoczek snuje się, wijąc zwiewną
niepochwytną tkankę!
Wpadłem więc w moją bezwładze i oddałem się jej cicho, nie śmiejąc głośniej odetchnąć, by jej nie utracić.
Usługująca przeszła koło mnie — skinąłem prosząc o nie wiem, które już z rzędu napełnienie szklanki.
Taka chwila jest jak cichy sen śmiertelnie chorego człowieka przed agonią... barbarzyństwem jest budzić go...
Dawno już nie doznałem tej zupełnej przerwy zupełnego spoczynku - spokoju...
Jedynem mojem nieśmiałem pragnieniem było, by ten sen smutku trwał jak najdłużej.
Patrząc wprost przed siebie w przestrzeń, podniosłem szklankę do ust — była próżna.
Skinąłem machinalnym, zwykłym ruchem — zdawało mi się, że słyszę jakieś słowa, które mogły być do mnie powiedziane, ale nie rozumiałem ich znaczenia.
Musiałem znowu tak przetrwać długą chwilę.
Z trudnością uświadomiłem sobie, że już trzeci raz podnoszę próżną szklankę do ust, że za każdym razem wydaję polecenie napełnienia jej, które nie zostaje spełnione.
Uświadomiałem to sobie coraz wyraźniej, i dzięki temu głupstwu, tej drobnostce, powracała mi zupełna, wstrętna, okrutna samowiedza!
— Kawy!
— zawołałem głośno, prawie krzyknąłem.
— Nie! — odpowiedział mi stanowczo miękki dziewczęcy głos.
Spojrzałem... Za bufetem ujrzałem parę szeroko otwartych oczu.
Patrzyły na mnie ogromnie jasne, czyste i niesłychanie dziecinne. — Czoło białe, dobrze narysowane, nasze, włosy ciemno-złote, usta malinowe...
Patrzyłem na nią zdziwiony...
— Nie — powtórzyła. — Pan już nie dostanie kawy.
— Dlaczego?
— Bo pan się omylił.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 Nastepna>>